Fafnir
Wstałem z samego rana, jeszcze przed wschodem słońca. Niechętnie odkleiłem się od wygodnej piersi kowala i wygramoliłem spod ciepłej kołdry. Opatuliłem nią jeszcze śpiącego bruneta i bezszelestnie wyszedłem z pokoju. Równie cicho przygotowałem się do wyjścia, zaczynając od porannej toalety i przebrania w luźne ubrania o ciemnych barwach. W końcu z takich brud schodzi najlepiej. Kiedy przygotowywałem śniadanie, dołączył do mnie zaspany Tom. — Dlaczego wstałeś? Mogłeś przecież jeszcze pospać. — zapytałem ze smutkiem. To pewnie moja wina. Za mało się starałem zachować ciszę. — Już się wyspałem. Poza tym, mam trochę pracy. — odparł kowal, podchodząc bliżej — A ty? — Mam stawić się w kwiaciarni na ósmą. Nie chciałem się spóźnić. To będzie moja pierwsza praca, więc nie bardzo wiedziałem, o której powinienem wstać. — wyjaśniłem zawstydzony. — Nie martw się, szybko znajdziesz właściwy dla siebie rytm. Co robisz? — Tom nachylił się nad patelnią, by podejrzeć prawie gotowe jed